Kanclerz III Rzeszy, Adolf Hitler, był obiektem co najmniej 42 udokumentowanych zamachów nie tylko w trakcie II Wojny Światowej, lecz także wcześniej, w latach 30. gdy przejmował władzę w Niemczech.
Próbowano go między innymi zastrzelić, wysadzić w powietrze za pomocą detonacji ładunków wybuchowych, upozorować śmiertelny wypadek samochodowy, otruć, a także wykoleić jego pancerny pociąg.
Jednym z najciekawszych planów przeprowadzenia zamachu na życie Adolfa Hitlera był brytyjski pomysł operacji o kryptonimie Foxley, odtajniony dopiero po około 50 latach od zakończenia wojny. Brytyjskie SOE (en. Special Operations Executive, Kierownictwo Operacji Specjalnych) w 1944 przygotowało koncepcję zakładającą zabicie wodza III Rzeszy w jego rezydencji Berghof, znajdującej się w Alpach Salzburskich w pobliżu Berchtesgaden w Niemczech. Alianci wiedzieli z relacji jeńców, szpiegów, a także nasłuchu radiowego, że to właśnie tam Hitler przebywał często, czuł się tam bezpiecznie i momentami ignorował zasady swojego bezpieczeństwa. Führer twierdził, że Berghof przypominał mu dzieciństwo w Austrii i to tam mógł się odprężyć, jak również swobodnie myśleć. To tam podejmował najważniejsze strategiczne decyzje podczas wojny – między innymi tę o ataku na ZSRR.
Brytyjski wywiad poznał szczegóły jego życia w rezydencji, upodobań i szczegółów jego ochrony. Wiedzieli jaki miał plan dnia i znali pory posiłków. Hitler chodził spać późno, bo o 4 w nocy, a kolację jadł o 22. Wstawał nieprędko – nawet o 10 rano, a na śniadanie chodził pieszo do herbaciarni Mooslahnerkopf, co zajmowało mu 15 – 20 minut. Najważniejsze było to, że Hitler chodził tam sam, a obecność strażnika niezwykle go irytowała. Jeśli podczas spaceru po Berghof führer widział strażnika patrolującego drogę, krzyczał do niego „jeśli się boisz, idź i strzeż się sam!”.
Mimo ignorowania zasad swojego bezpieczeństwa przez Hitlera, trzeba było jednak przyznać, że sama rezydencja Berghof była doskonale chroniona. Na terenie obiektu znajdowały się koszary SS Leibstandarte, czyli gwardii przybocznej Hitlera, w której szeregach znajdowali się jedynie starannie wyselekcjonowani i świetnie wyszkoleni ochotnicy. Przestrzeni mieszkalnej w Berghof strzegła jego ośmioosobowa elitarna jednostka strażników – Oddział Eskortowy Wodza (niem. SS Begleit-Kommando) którzy spali w tym samym budynku, na tym samym piętrze co ich wódz.
Brytyjski wywiad znalazł jednak słabe punkty w tym solidnym niemieckim systemie ochrony. Między innymi zauważono że za każdym razem kiedy Hitler przyjeżdzał do Berghof, jego ludzie wciągali na maszt sporych rozmiarów flagę, która symbolizowała obecność niemieckiego kanclerza. Głównie jednak zwrócono uwagę na przytoczony wyżej fakt samotnych spacerów Hitlera i wybrano jeden odcinek pomiędzy jego mieszkaniem a herbaciarnią, gdzie w jego pobliżu przez dłuższą chwilę nie było żadnego strażnika, a sam wódz znajdował się na otwartym terenie i był widoczny z odległości nawet 200 metrów.
Ten właśnie moment, kiedy Hitler szedł pieszo do herbaciarni, postanowiło wykorzystać brytyjskie dowództwo podczas planowania zamachu na jego życie. SOE zamierzało wysłać snajpera, aby ten ulokował się maksymalnie 200 metrów od trasy spaceru Hitlera i stamtąd oddał śmiertelny strzał. Plan ten był trudny sam w sobie, jednak Brytyjczycy dodatkowo postawili sobie za cel, aby do opinii publicznej nie przedostała się wiadomość że niemiecki wódz zginął z rąk Aliantów. Mówiąc wprost – z Adolfa Hitlera nie chciano robić męczennika, a winę za jego śmierć zamierzano zrzucić na Austriaka, lub Niemca, sugerując w ten sposób zdradę ze strony obywatela III Rzeszy. Człowiek ten miał mieć w małym palcu techniki sabotażu i snajperstwa, mówić perfekcyjnie po niemiecku i mieć starannie przygotowany niemiecki mundur. Na jego wyposażenie miały składać się: karabin snajperski Mauser wyposażony w celownik teleskopowy, nożyce do cięcia drutu, a także granaty ręczne. Strzelcowi zamierzano podrobić niemieckie dokumenty i skrupulatnie zaplanowano jego drogę pod Berghof, miejsce ukrycia się i oczywiście późniejszej ewakuacji.
Widząc stopień skomplikowania powyższego planu i spore ryzyko fiaska operacji, ludzie z SOE rozpatrywali także inne warianty zamachu na Hitlera w jego alpejskiej willi. Wśród nich znalazły się:
- zasadzka na samochód Hitlera w pobliżu Berghof, w przypadku niepowodzenia zabicia go przez snajpera. W tym celu planowano wysłać tam grupę ludzi wyposażoną w bazookę lub granatnik PIAT, który byłby zdolny przebić opancerzoną limuzynę führera.
- wykolejenie pancernego pociągu Hitlera Amerika, lub strzał snajperski gdy ten wysiadałby z pociągu na stacji kolejowej. Podejście blisko składu byłoby jednak bardzo trudne, ze względu na niezwykle liczną obstawę podczas postojów. Żołnierze batalionu Begleit, esesmani z Leibstandarte i gestapowcy patrolowali nie tylko sam pociąg, ale też stację i okoliczne tereny. Dodatkowo, tory kolejowe były szczegółowo sprawdzane przed przejazdem pancernego pociągu.
- Desant brytyjskich komandosów na Berghof. Ten plan został odrzucony z powodu na wysokie ryzyko takiej operacji i ewentualną trudność w utrzymaniu jej w tajemnicy – w jej wykonanie musiałoby być zaangażowanych wiele osób.
- Zatrucie Hitlera za pomocą bezwonnej substancji wrzuconej do herbaty, lub przez bakterie wąglika. Śmierć miała nastąpić po tygodniu, uniemożliwiając użycie antidotum.
Ostatecznie brytyjskie dowództwo nie zdecydowało się na żaden powyższy wariant próby zgładzenia Adolfa Hitlera. Wydarzenia na froncie wschodnim sprawiły, że ten w lipcu 1944 roku wyjechał do kwatery frontowej w Wilczym Szańcu i już nigdy nie powrócił do willi Berghof. Od tamtej pory wśród wysokich rangą alianckich wojskowych dominował pogląd, że dla Niemiec wojna była już przegrana i nie było sensu zdejmować ze sceny Hitlera, który – jak uważano – wraz ze swoimi generałami pogarszał tylko beznadziejną sytuację III Rzeszy.
Istnieje też przesłanka mówiąca, że próba zamachu została jednak podjęta. W archiwach niemieckich znaleziono wzmiankę o fakcie zastrzelenia przez niemiecki patrol w okolicy Berghof snajpera w mundurze strzelców górskich. Być może był to snajper wysłany przez SOE, który nie zdołał oddać śmiertelnego strzału w kierunku Adolfa Hitlera. Tego możemy się już nigdy nie dowiedzieć, ponieważ duża część dokumentów brytyjskich operacji specjalnych rzekomo spłonęła w pożarze siedziby SOE w 1946 roku, a te które ocalały mogą już na zawsze zostać utajnione.