Nie każdy wie, że na początku XV wieku Czesi zbuntowali się przeciwko Kościołowi Rzymskokatolickiemu i założyli własny ruch religijny, nazywany Husytyzmem. Eskalacja konfliktu doprowadziła do poprowadzenia na ich ziemie zbrojnych wypraw krzyżowych, jednak armie husyckie brutalnie spuszczały lanie praktycznie każdemu, kto ośmielił się wejść na ich ziemie. Skuteczność ich taktyki i dowodzenia była tak duża, że niemieccy i śląscy rycerze potrafili uciekać z pola walki na sam widok czeskich wozów bojowych.
Rewolucja religijna nad Wełtawą
W Europie, na przełomie XIV i XV wieku miała miejsca tzw. Wielka Schizma, czyli konflikt o władzę dwóch papieży (jednego – rzymskiego i drugiego, który rezydował w Awinionie). Okres ten, gdzie sama wiara była ważna mniej od polityki, odsunął od Kościoła wielu wiernych, zgorszonych postępowaniem katolickich hierarchów. Do głosu zaczęły dochodzić ruchy reformatorskie, a jednym z nich był czeski profesor i kaznodzieja Jan Hus. Człowiek ten opierając się na poglądach radykalnego oksfordzkiego teologa Jana Wiklefa twierdził między innymi, że nabożeństwa powinno się prowadzić w języku czeskim, komunię przyjmować pod dwoma postaciami, sam Kościół powinien powrócić do wczesnych surowych zasad chrześcijaństwa, a za jedyne kryterium wiary uznawał Biblię. Jak można się domyślić, nauczania Husa nie przysporzyły mu zwolenników w strukturach Kościoła. Został on jednak wezwany na Sobór w Konstancji, gdzie mimo posiadania listu żelaznego, został spalony na stosie po wyreżyserowanym procesie.
W Czechach wrzało. Większość społeczeństwa popierała „husytów”, a król Wacław IV próbował nieudolnie zapanować nad nerwową atmosferą w kraju, jednak wynikiem tego była eskalacja konfliktu i 30 lipca 1419 roku Czechy ogarnęła insurekcja. Konfiskowano dobra kościelne, a duchowni byli wypędzani ze swoich parafii i okradani.
Narodziny Taboru
Gdy kraj stał na skraju wojny domowej, zaczęły tworzyć się wojska polowe Husytów, nad którymi dowodzenie obejmowali hetmani. Najwybitniejszym z nich był słynny Jan Žižka, hetman polny wywodzący się z radykalnego nurtu husytyzmu wyznawanego przez tzw. Taborytów. To właśnie on, dowodząc Taborem w marcu 1925, mając przed sobą przeważające siły katolickiego możnowładcy Bohuslava ze Švamberka, podczas bitwy użył połączonych ze sobą wozów taborowych zza których broniła się piechota. Nowa taktyka odniosła duży sukces i Žižka zawalczył w ten sposób także niedługo później, pod Sudomerem, gdzie o stworzony przez Czechów wagenburg rozbiły się szarże ciężkozbrojnego rycerstwa, w tym strasznych Joannitów. Jeźdźcy byli powstrzymywani przez grad kul i bełtów wypuszczanych zza taboru, a nawet jeśli nielicznym udawało się dostać w pobliże wozów,byli eliminowani przez załogi wozów. Dodatkowo, szarże utrudniała głęboka mgła, przez którą rycerze tratowali się nawzajem. Ten sposób walki utrwalił się i był stosowany ze brutalną skutecznością przez następne lata przez siły zbrojne Husytów.
Głównym i najniebezpieczniejszym przeciwnikiem ówczesnych armii husyckich była ciężkozbrojna jazda. Jej miażdżącym szarżom Czesi opierali się broniąc się zza osłony zapewnianej przez wozy bojowe, oddając w kierunku rycerzy salwy z kusz, a także broni palnej – rusznic i hakownic. Podczas walki wręcz używano mieczy, kordów, cepów i sulic (długich broni drzewcowych, skutecznych przeciwko konnicy). Na załogę jednego wozu bojowego składało się dwóch strzelców z rusznicami, sześciu kuszników, czterech cepników, czterech kopijników, dwóch woźniców i dwóch pawężników. Załoga i wyposażenie wozu sprawiały, że podczas szarży nieprzyjaciela mógł on szybko wystrzelić w jego kierunku śmiercionośny grad strzał i kul, a jeśli przeciwnik zdołał dojść do wozu, jego załoga broniła się zarówno na nim, jak i pod nim – często pod wozem leżał człowiek, którego zadaniem było przecinanie nóg rycerskich koni. To wszystko sprawiało, że atak XV-wiecznej kawalerii na husycki wagenburg często był skazany na porażkę. Rycerze mieli szansę w starciu z taborem lub sierotkami tylko wtedy, gdy ich szarża zaskakiwała Czechów podczas marszu, a wozy nie były ze sobą spięte.
„Zza śląskich pawęży wyjrzały kusze i piszczały. Haugwitz ryczał do ochrypnięcia, zabraniał strzelać, nakazywał czekać. To był błąd. Z husyckich wozów, gdy zbliżyły się na trzysta kroków, wypaliły taraśnice, o pawęże załomotał grad kul. Za chwilę z sykiem poleciała na Ślązaków gęsta chmura bełtów. Padli zabici, zawyli ranni, linia pawęży zachwiała się, śląscy piechurzy odpowiedzieli ogniem, ale bezładnym i niecelnym. Strzelcom trzęsły się ręce. Bo na komendę Bleha taborycki huf przyspieszył kroku. A potem zaczął biec. Z dzikim wrzaskiem na ustach. – Nie dostoją… – w głosie Błażeja z Kralup zabrzmiało najpierw niedowierzanie, potem nadzieja. A potem pewność. – Nie dostoją! Bóg z nami! Choć wydawało się to nie do wiary, śląska linia rozpadła się nagle jak zdmuchnięta wiatrem. Cisnąwszy pawęże i dzidy, kmieca piechota jak jeden mąż rzuciła się do ucieczki.”
Fragment z książki Andrzeja Sapkowskiego „Boży Bojownicy”
Husyci gromią katolickie wojska
W sierpniu 1419 zmarł król Wacław IV, a czeski tron przyjął Zygmunt Luksemburski. Znanego z niechęci do husytyzmu króla w Czechach poparła jedyna katolicka mniejszość. W celu pacyfikacji heretyckiego kraju, Luksemburczyk w 1420 roku zorganizował wyprawę krzyżową, podczas której licząca 30 000 ludzi katolicka armia podeszła pod Pragę, której broniło 9 000 Husytów pod wodzą genialnego Žižki. Czeski hetman zdołał związać walką siły najeźdźców i następnie 14 lipca rozgromić je w otwartym boju. Przez następne lata na terytorium Czech poprowadzono jeszcze trzy krucjaty i kilka mniejszych wypraw – każda z nich została zdecydowanie odparta przez husyckie wojska, które z kolei w odwecie przeprowadzały wyprawy na terytorium państw ościennych, głównie na śląskie katolickie księstwa. Krótko mówiąc – sąsiedzi Czechów przez dłuższy czas dostawali od nich niezłego łupnia.
Osławiony zwycięstwami Jan Žižka był bliski przejęcia władzy w kraju, jednak w 1423 roku niezadowolony ze zbyt radykalnego podejścia swych towarzyszy broni opuścił Tabor i założył własne wojska polowe. Po jego śmierci 1424 jego niedawni podwładni nie wybrali nowego hetmana, a sami nazwali siebie Sierotkami. Od tamtej pory siły zbrojne Husytów składały się z dwóch, niezależnie od siebie operujących armii.
Katolicy nie byli w stanie skruszyć sił Husytów, które niezmordowanie odpierały każdą z wypraw prowadzonych na ich ziemie. Niemieckie i śląskie rycerstwo ginęło pod cepami czeskiej piechoty. Najbardziej znamienną z krucjat była czwarta z nich, dowodzona przez margrabię brandenburskiego Fryderyka, który wkroczył do Czech w lecie 1431 roku. Armia nie miała sprecyzowanych planów operacyjnych, więc najpierw podeszła pod zamek Tachov, porzuciła oblężenie po kilku dniach i ostatecznie obległa Domažlice. Pod miasto szybko dotarła odsiecz wojsk husyckich. Na sam ich widok, katolickie wojska ogarnęła totalna panika i dumni krzyżowcy rozpoczęli desperacką ucieczkę w stronę granicy. Ścigani i rąbani przez czeską konnicę, rycerze pojęli, że Taboru i Sierotek nie pokona się w otwartym polu.
Gdy zawiódł oręż, sędziwy Zygmunt Luksemburski postanowił użyć podstępu i dyplomacji. Chciał wykorzystać fakt, że w ciągu dekady wojny, społeczeństwo czeskie cierpiało głód, niedostatek, wzrost cen, epidemie chorób itd. Negocjacje z Kościołem Katolickim wykreowały podziały wśród Husytów i coraz więcej Czechów miało ochotę przystać na warunki Luksemburczyka, co oznaczało oczywiście jego powrót na tron i odrzucenie przez Czechów artykułów praskich. Przeciwko układom z Katolikami opowiadali się słynni Boży Bojownicy, czyli Taboryci i Sierotki, którzy odrzucili złożoną im ofertę, na mocy której mieli otrzymać łaskę, lecz strzec przez Turkami granicy na Węgrzech.
Początek końca
Chcąc przejąć inicjatywę, Tabor i Sierotki pod dowództwem słynnego Prokopa Wielkiego obległy Pilzno, bogate katolickie miasto, którego zajęcie miało być mocną kartą przetargową w negocjacjach toczących się między Husytami, a Kościołem. Niestety dla nich, w międzyczasie czeski kler doszedł do porozumienia z Rzymem. Większość Czechów uznała zwierzchnictwo papieża i odwróciło się od husyckich radykałów. Od tamtego momentu Husyci stracili inicjatywę w tej czeskiej wojnie domowej. W maju 1434 roku oddział kalikstynów (umiarkowany odłam Husytów) przemycił zapasy dla oblężonego przez radykałów katolickiego Pilzna. Tabor i Sierotki musieli porzucić oblężenie i wycofać się.
„Pochyliwszy kopie, tysiąc sto koni żelaznej jazdy ruszyło do natarcia. Ziemia zaczęła drżeć. Bleh i Zygmunt z Vranova migiem zdali sobie sprawę z powagi sytuacji. Na ich rozkaz taborycka piechota błyskawicznie zwarła się w osłoniętego pawężami jeża. Wozy obrócono bokami, zza opuszczonych burt wyjrzały paszczęki hufnic. (…) Jazda wzniosła bojowy okrzyk i poszła we wstrząsający ziemią galop. Taboryci, choć rosły im w przerażonych oczach salady i żelazne naczółki koni, odpowiedzieli zuchwałym wrzaskiem, zza pawęży wychynęły i pochyliły się setki glewi, alszpisów, rohatyn, wideł i gizarm, wzniosły się setki halabard, cepów i morgensternów. Gradem poleciały bełty, huknęły piszczały i hakownice, gruchnęły i plunęły siekańcami hufnice. Śmiercionośna salwa skotłowała joannitów Ruprechta, raniąc i płosząc konie przyhamowała jazdę z Ziębic i Oławy.”
Fragment z książki Andrzeja Sapkowskiego „Boży Bojownicy”
Armie polowe Husytów podeszły pod Pragę, jednak spodziewając się bitwy z wojskami Katolików i Kalikstynów, wycofały się i zajęły dogodne pozycje między miejscowościami Český Brod, a Kouřim, na wzgórzu, pod którym leżała wieś Lipany. Obie armie stanęły naprzeciw siebie i zaczęły szykować się do boju, który miał rozstrzygnąć o przyszłości Czech.
Ostatnia bitwa Husytów
Taboryci, pod dowództwem Prokopa Wielkiego zbudowali obóz składający się z połączonych ze sobą 480 wozów bojowych i broniony przez 10 000 piechoty i 700 jeźdźców, uzbrojonych w 40 hufnic. Kilometr przed nimi stały wojska koalicyjne, mające nieznaczną przewagę liczebną – 13 000 piechoty i 1500 jazdy, także schronione za wagenburgiem. Pierwszy raz w historii przeciwko sobie miały walczyć armie używające umocnień zrobionych z ruchomych wozów. Jedna ze stron musiała odsłonić się i zaatakować, opuszczając przy tym własny szyk wozowy. Wodzowie obu armii nie byli skorzy ryzykować i przez kilka dni trwały między nimi próby negocjacji, które zakończyły się niekorzystnie dla radykałów. Wewnętrzny spór spowodował odejście z obozu jednego z hetmanów, Biedrzycha ze Strażnicy i jego 300 konnych.
Podczas rozmów nie osiągnięto porozumienia i 30 maja Bitwa pod Lipanami rozpoczęła się od salw Taborytów. Ostrzał ten nie spowodował dużych strat po stronie katolików i kalikstynów, jednak wyraźnie podłamał ich morale. Aby temu zaradzić, Diviš Bořek z Miletínka zarządził głośną modlitwę, a jego jeźdźcy, oskarżani przez piechotę i chęć ucieczki, zdjęli swoje ostrogi, zsiedli z koni i przyrzekli że pod Lipanami albo wygrają, albo stracą życie. Na koniach pozostał tylko wydzielony oddział Mikuláša Krchlebca.
Ta właśnie jednostka miała odegrać kluczową role podczas początkowej fazy bitwy. Krchlebec otrzymał ryzykowne, choć arcyważne zadanie zmylenia przeciwnika. Wedle rozkazu gdy już zaczął się ostrzał prowadzony przez Tabor, jego jazda podeszła blisko i trzymając dystans od nieprzyjacielskich wozów, pozorowała atak. Jednocześnie piechota koalicji sygnalizowała rozłączanie wozów i porzucenie szyku obronnego.
Gdy tylko Taboryci zobaczyli działania swoich przeciwników, wpadli w euforię. Dowództwo radykałów było pewne, że wroga jazda ma osłaniać odwrót całej armii, więc nie namyślając się długo, rzucili swoje siły do szaleńczego ataku. Byli pewni, że uderzą na wycofującego się, bezbronnego przeciwnika.
Stało się zupełnie inaczej. Jazda Krchlebca w jednym momencie zawróciła i już w karnym szyku wbiła się w w zaskoczonych, pozbawionych ochrony Taborytów. Po osiągnięciu wagenburga, udało im się przewrócić osiem wozów i tym samym zrobić wyłom dla reszty sił, które wtargnęły do wnętrza obozu i rozpoczęły rzeź armii taboryckiej. Dramatyczna walka wręcz trwała do wieczora, a śmierć zbierała wśród Husytów krwawe żniwo. Wewnątrz wagenburga zginął Prokop Wielki. Taboryci stracili 1300 ludzi (Katolicy i Kalikstyni 200), a wielu husyckich hetmanów uciekło do okolicznych miast. Po bitwie 700 Taborytów zostało zapędzonych do okolicznych stodół i bestialsko spalonych żywcem.
Z pola bitwy uciekł hetman Jan Čapek z Sán, który z oddziałem jazdy przedostał się do Kolina, jednak przez następne lata jego dawni towarzysze broni uważali go za zdrajcę i z tego powodu już rok później ten znany dowódca opuścił Czechy i wstąpił na służbę w królewskiej armii w Polsce.
Bitwa pod Lipanami ostatecznie zakończyła okres wojen religijnych w Europie Środkowej. W 1436 roku sędziwy już Zygmunt Luksemburski osiągnął swój cel i objął władzę w Czechach, co było definitywnym końcem rewolucji w ówczesnych Czechach. Niedobitki husyckich radykałów prowadziły walkę do roku 1437. Za ostatniego dowódcę wojsk husyckich uważany jest Jan Rohacz z Duby, którego skromne siły zostały pokonane trzy lata po bitwie, a Rohacza powieszono w Pradze.
Poniżej znajduje się fragment czeskiego filmu „Jan Žižka” z 1956 roku, który pokazuje Bitwę pod Sudomierzem pomiędzy Husytami prowadzonymi przez Jan Žižkę, a czeskimi Katolikami Zygmunta Luksemburczyka. Mimo słabej jakości wideo, nagranie może pomóc czytelnikowi zrozumieć sposób walki Czechów podczas Wojen Husyckich.